czwartek, 7 lipca 2011

w trampkach bez skarpetek, gk, mlaskanie, czisburger, hipopotam, ganja, cieszenie ryja, paranoja

wlasnie trwa kuracja moich stop w ramach przeprosin za caly dzien w trampkach bez skarpetek. oby do jutra udalo mi sie je jakos przeblagac bo znowu mam ochote powloczyc sie bez celu po rynku.

kupilam piekne japonki w housie i spodenki w hm, ale nie mam sily wlec sie po aparat * . poza dwoma godzinami spedzonymi w gk (w zyciu nie pomyslalabym jak fajnie robi sie samemu ciuchowe zakupy - nikt nie steka, ze nie chce mu sie isc do stradivariusa, nikt nie krzywi sie, kiedy mowie ze mam biodra jak hipopotam, nikt nie mlaska serem z czisburgera przy moim uchu, przez co przewaznie robie sobie 'przerwe w diecie').
pozniej siedzialam na murku przy klubie pod jaszczurami, usmiechalam sie do wspomnien, a ludzie patrzyli na mnie jak na kogos po trawie (no bo przeciez cieszenie ryja bez namacalnego powodu moze byc tylko skutkiem ganji badz choroby psychicznej, zapomnialabym).

chcialabym byc mniej plytka, przestac myslec ciagle o wygladzie, nie przegladac sie w kazdej witrynie/kaluzy/okularach przeciwslonecznych (nie tylko swoich ...) i nie wlazic do kazdego sklepu zeby sprawdzic, czy nic sie nie zmienilo od trzech minut. gdy ktos na mnie zatrzyma wzrok na dluzej od razu mam ochote spuscic wzrok, pobiec do przymierzalni i sprawdzic, czy jest ok. ale nigdy nie jest do konca ok. kompleksy w polaczeniu z paranoja, ze kiedy ide, kazdy przechodzien zwraca na mnie uwage to nie jest dobra mieszanka.


to sie rozpisalam. chce na Sycylie


*po dwoch dniach udalo mi sie dowlec, wiec prosze bardzo : D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz